wtorek, 8 lutego 2011
.. Bez definicji
Przeszukiwałam ostatnio zakamarki mojej pamięci. Otwierałam kolejne szuflady wspomnień i starałam się odnaleźć zdarzenia zarchiwizowane pod hasłem "życie, miłość".
Podczas poszukiwań natknęłam się na zapisy wykonane atramentem uczuć, który wyblakł z czasem i nie można było tego odczytać. Inne, nadgryzione przez robaki zapomnienia, mogłam odtworzyć tylko fragmentarycznie.
Najbardziej czystą nie zakurzoną szufladą była ta, którą otwierałam najczęściej, prawie codziennie zawierająca wspomnienia, które były bardzo ważne. Inne były mniej lub bardziej zaniedbane, a niektóre z nich nawet umarłe. W jednej z nich odnalazłam miłość mojego szkolnego wieku.
W kolejnej zadbanej szufladzie pedantycznie poukładane były wspomnienia o moim życiu. Były chwile te miłe, których było wcale nie mało i te związane z żalem, lamentem.
Te przeglądałam długo delektując się niektórymi z nich. Upajały mnie.
Następna szuflada, kolejna i jeszcze jedna. We wszystkich odnajdywałam coś z mojego życia.
Niektóre złożone w mojej pamięci zdarzenia i fotografie tworzyły jedynie zamazany obraz. A te, które były ostre i wyraźne uwypuklały tylko fragmenty zdarzeń, chwile, momenty bez początku i bez końca.
W żadnej z szuflad nie znalazłam łącznika z przyszłością. Lecz wiem jedno w archiwum pamięci mam jeszcze mnóstwo nowych nie zapełnionych szuflad.
Jedna z nich z wnętrzem delikatnym jak etui na najdroższa biżuterię. Jest przeznaczona dla Ciebie..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale poetycko... Kapitalnie piszesz! :)
OdpowiedzUsuńNo jedna szuflada czeka na tego prawdziwego jedynego. Jeśli już ją otworzysz to ostrożnie i nie zamykaj już nigdy, dopóki Bóg sam jej nie zamknie ;) Pozdrawiam!